Atom Heart Mother, Pink Floyd.
Ilekroć słyszę to mnie zachwyca.
Cudo bez tekstów, jedynie wokalizy chóru Johna Alldisa.
Majstersztyk muzyczny. Cudowne organy, piękne sola i orkiestracja.
Całość dopracowana idealnie.
Za aranżację chóralno-orkiestrową odpowiada menager Ron Geesin, brawo!
Okazuje się, że tytuł płyty jest przypadkiem.
Zespół nie mając pomysłu na tytuł usłyszał od Rona Geesina (a on przeczytał o tym w Evening Standart), że pewnej kobiecie w ciąży wszczepiono eksperymentalny rozrusznik serca zasilany energią atomową.
Ach wspaniałe lata 70'te.
Mogę słuchać w kółko, podczas biegania i gotowania.
Nawet podczas spania.